Zainspirowana przez komentarz Agnieszki dzisiejszy post (po dość solidnej przerwie, spowodowanej bynajmniej nie nawałem nauki, tylko Sztokholmskim słońcem i chęcią zwiedzania - bo muzea zostawiamy na czas kiedy zrobi się ciepło ;) poświęcam kilku aspektom kulinarnym.
1. Chleb.
Szwedzki chleb jest :
a) spory, okrągły, twardy przypominający kształtem i konsystencja płytę chodnikowa (na zdjęciu), nazywa się Knäckebröd. Można używać do do kanapek przez długi czas. Można pewnie zrobić z niego bułkę tartą, lub w razie zagrożenia wykorzystać w celach obronnych.
b) mały, puchaty i gumowy, z gatunku tych z których można wyrzeźbić figurę kubistyczną a i tak po jakimś czasie wróci do poprzedniego kształtu.
c) mały, brązowy i płaski (i zawierający żurawinę jak wszystko w tym kraju)
Kazdy chleb jest słodki wiec po jakimś czasie człowiek się przyzwyczaja do dziwnego smaku kanapki z szynką i serem.
2. Kottbullar(y).
Kulki mięsne. Tak jakby kotlety mielone tylko w wersji mini. Dobrze zrobione smakują nieźle, niedoprawione są nieco bez smaku. Występują w LIDLU w wersji hurtowej, 100 w opakowaniu, co zapewnia obiady na długo, bo można dodać je prawie do każdego posiłku. To nic że po tygodniu nikt nie może na nie patrzeć. (A teraz czas na zagadkę: co znajduje się na łyżce na zdjęciu poniżej? No właśnie).
3. Kannenbulle.
Ciacha z cynamonem. Sa wszędzie, występują najczęściej w towarzystwie kawy (wtedy kawa kosztuje odpowiednio mniej). Słodkie, cynamonowe i dobre. Czasem z dodatkiem wanilii. Na uniwersytecie przy odrobinie szczęścia można trafić na partię świeżo upieczonych, co zdecydowanie poprawia humor.
4. Cukierki anyżowe
Rozpropagowane może na trochę mniejszą skalę niż w Holandii, ale i tak można je dostać praktycznie wszędzie. Powód mojego zachwytu i zarazem dziwnego wyrazu twarzy innych próbujących.
5. Żurawina
Żurawina w Szwecji powinna posiadać status owocu kultowego. Jest w jogurcie, w soku, w chlebie, w cukierkach, w dżemie, w dodatkach do mięsa. Podobno zdrowa, na pewno cierpka.
A tak naprawdę wszyscy tu jemy makaron, w różnych formach. Mięso od święta bo to droga impreza niestety, więc pozostaje makaron z dodatkami ( na szczęście jest ich więcej niż tylko wybrana przyprawa). Choć czasem zdarza się poszaleć i przygotować coś absolutnie specjalnego(patrz: poprzedni wpis).
Radzimy sobie. W końcu jesteśmy studentami.
Prenumerera på:
Kommentarer till inlägget (Atom)
Cukierki anyżowe są be.
SvaraRaderaŻyczliwy.
I know where you live ;>
SvaraRaderatakie kotbullary sprzedaja w ikei do obiadu!!!
SvaraRaderaa to nie jest tak za one są podstawa obiadu? :)
SvaraRaderaeee... yyyy.... tzn..... hmmm... no dobra!
SvaraRaderaej, a czemu ten pomidor tak grubo ukrojony? Nie przystoi studentce tak marnować żywność na jednorazową przyjemność pełnego żołądka...
SvaraRaderaTo nie jest moj pomidor :> to jest przyklad podania ;)
SvaraRaderaps. Speaking of food: Czy moglbys przeslac mi rogalika z IFY w paczce? ;)
ciasteczka anyżkowe wyglądają nieco jak nasze rodzime uszczelki:P
SvaraRaderaNie ma sprawy!
SvaraRaderaMyślę, że nasza pocztą powinny dojść gdzieś za 4 miesiące... ;D