onsdag 21 januari 2009

IFA, IKEA i kefir

Dzień dzisiejszy zaliczony został do dni prawie wolnych, prawie, bo zanim zrobił się wolny na dobre trzeba było odwiedzić ichniejszą IFĘ celem wybrania kursów :> Jak już wcześniej zostało nadmienione IFA znajduje się w budynku E na piętrze 8 (czyli 4, biorąc pod uwagę,że 4 jest parterem. I uwaga, nowość, w dół są jeszcze dwa piętra, czyli 3 i 2 ale nie ma pierwszego, co tez jest pewnym fenomenem). Z zewnątrz owa IFA przypomina nieco swojską IFĘ poznańską, taki prostokącik w niezbyt rzucającym się kolorze(taki eufemizm na szary), za to wewnątrz, trzeba przyznać jest, jakby to ująć, bardziej skondensowana - waskie korytarze i wszystko białe, trochę jak szpital.

Na zdjęciu engelska institutionen
w budynku nr 5. Zdjęcie niedzisiejsze (patrz: podejrzana zieleń) ale aktualne.


Udało mi się po krótkich poszukiwaniach dotrzeć do pokoju 830 i porozmawiać z miłą panią koordynator o kursach. Kiedy już mniej więcej program został dograny, dzień można było uznać za wolny i przeznaczyć na poszukiwanie perły przemysłu meblowego tego kraju czyli ni mniej ni więcej jak IKEI.

Z dobrze poinformowanych źródeł wiedziałyśmy, że autobus do IKEI jest darmowy a jego przystanek znajduje się
koło T-centralen czyli wszystkich dworców razem wziętych. Jednak, jak miałysmy się wkrótce przekonać, "koło dworca" okazało się być kołem o całkiem sporej średnicy. Obeszłysmy dworzec, jeden, drugi, centrum handlowe, 5 h&m-ów (strasznie to tu popularne) w końcu natrafiając na "Informację turystyczną" i tam zapytałyśmy o radę dobrego wujka Google, który na pytanie "skąd odjeżdża autobus do IKEI" bezbłędnie wskazał przystanek którego większośc spotkanych Szwedów nie mogła zlokalizować.
Przystanek- widmo został tryumfalnie zdobyty przez nas, jak również grupkę znajomych Francuzów którym poszukiwania również zajęły dobrą godzinę.

W końcu dotarliśmy. Udało nam się zakupić wszystko czego potrzebowaliśmy, i kilku rzeczy których nie potrzebowaliśmy koniecznie, ale były ładne ;) Nie zaobserwowałam szatana, widocznie mieszka nie w tej IKEI :> Wyprawa została zakończona sukcesem, pomimo tego ze trzeba było przytaszczyć wielka niebieską torbę do domu

Kiedy już dobrnęłam do miejsca zamieszkania, udało mi się wreszcie spotkać sąsiadów z którymi miałam okazję pokonwersować po angielsku, przynajmniej do chwili w której okazali się być Polakami :>
Jutro ledżendary erazmus party, poprzedzone nie wiem czy az tak bardzo ledżendary ale degustacją -uwaga- nie alkoholu, ale szwedzkich produktów mlecznych. Zestawienie degustacji kefiru z imprezą, jakkolwiek dziwne sie wydaje, na pewno ma zastosowanie praktyczne.
Choćby takie że dzięki prelekcji, skacowany naród będzie mógł bezbłędnie odróżnić kefir od innych produktów mlecznych, i tym samym zapewnić sobie dobre samopoczucie na resztę dnia.

ps. nie widziałam jeszcze typowego szwedzkiego metala :> ale widziałam gota :>

1 kommentar: